#ABWYLoveStory

Zapraszam na moje drugie opowiadanie :) a-b-w-y-bieberfanfiction.blogspot.com Liczę na Was ♥♥♥

piątek, 27 września 2013

WAŻNE!

Zarówno ten blog, jak i Always Be With You zostaje zawieszony. Mam teraz dużo na głowie i brakuje mi czasu na pisanie, a nie chcę was już zwodzić... Nie wiem czy jeszcze pojawi się jakikolwiek rozdział i bardzo mi przykro z tego powodu, ale już nie daję rady. Jest mi strasznie głupio z tego powodu, naprawdę bardzo przepraszam... Być może kiedyś, gdy znajdę trochę czasu coś napiszę, ale niczego nie obiecuję... Uwierzcie mi, dla mnie też to nie jest łatwe, w tej chwili rezygnuję ze swoich marzeń i przyjemności, ale czasem tak trzeba. Możecie skomentować, choć nie wiem w sumie czy ktokolwiek jeszcze tu zagląda. A więc dla tych, którzy ze mną wytrwali, dziękuję Wam <3 Naprawdę, to dla mnie wiele znaczy i jestem z was dumna ;* Na pocieszenie dodaję naszego Justina, w normalnej wersji xd Swag, Believe & Hope
@EmilllyJones

wtorek, 17 września 2013

Rozdział 4 "So.. What about love..?!"

PRZEPRASZAM ZA LITERÓWKI :)) MIŁEGO CZYTANIA <3
__________________________________________________

"Świadomy wszystkich konsekwencji, wynikających ze ZLECENIA ZABÓJSTWA, uroczyście przyrzekam, że ja niżej podpisany, Justin Drew Bieber, zataję fakt i nie ujawnię w żadnej okoliczności aktu tego przestępstwa. Tak więc zlecam dr. Jackson'owi O'Dwyer'owi dożylne podanie środków osłabiających pracę serca lub całkowite zatrzymanie jego akcji. Nazwijmy rzeczy po imieniu. Eutanazja ma być dokonana na Simon'ie Munroe. 
Justin Drew Bieber"

Skończyłam czytać "list" rozwścieczonym głosem, a łzy spływały z moich policzków jak opętane. Cóż mogłam powiedzieć... Zlecił zabójstwo mojego ojca, a teraz dziwi się, że nie mam ochoty z nim rozmawiać, nie lubię go i chcę się okaleczać. A podobno 
"Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego"
co zważywszy na obecną sytuację oznacza, że jeśli mój kochany tata zmarł dwa miesiące temu, to ja też powinnam. Więc w czym problem?! On jest zwykłym zabójcom. A mój tatuś?  (Powiedziałabym 'ojciec' ale w tej sytuacji, kiedy tak bardzo za nim tęsknię i mi go brakuje, nie będę o nim tak mówiła) Był zwykłym człowiekiem, pracował w Głównej Komendzie Policji w Stratford i zawsze wszyscy mówili o nim jak o dobrym człowieku. Bo przecież taki był. Nie był groźny, wręcz przeciwnie. Przyciągał do siebie wielu ludzi, a także kobiet, co oczywiście denerwowało moją mamę xd Teraz zostały mi po nim tylko wspomnienia, a powodem przeniesienia się mojego ojca do krainy Abrahama był mój były przyjaciel. Stał teraz nieruchomo kilka metrów przede mną, a jego oczy były wpatrzone w jeden punkt, jakby był zahipnotyzowany. W końcu uniósł swoje karmelowo - piwne oczy i wypalał nimi dziurę w moich.
-Skąd... ty.... - wykrztusił po kilku minutach ciszy
-Wiesz, nie zawsze łatwo zachować takie rzeczy, szczególnie kiedy ordynator oddziału w którym tego dokonano to Chrzestny Ashley! - krzyknęłam opierając się o drzewo - Nienawidzę Cię, rozumiesz?! Tak cholernie Cię nienawidzę! Zniszczyłeś wszystko, rozumiesz?! Zniszczyłeś całe moje życie! Pamiętasz jak kiedyś byliśmy razem nad jeziorem? Mieliśmy siedem lat i wie, byliśmy dziećmi, śwait wydawał się być bajką, ale byliśmy tam z moim ojcem i kiedy zapytał Cię, czy jesteśmy przyjaciółmi powiedziałeś, że mnie kochasz i zawsze będziesz mnie chronił. Kłamałeś. Tak samo jak kłamałeś, że mój tata jest Twoim przyjacielem i kochasz go jak własnego. Więc teraz pytam. Czy byłbyś w stanie zabić swojego przyjaciela?! Czy byłbyś w stanie zabić kogoś kogo kochasz prawie tak samo jak własnego ojca?! NIE! - krzyknęłam pełna frustracji, ocierając ostatnie łzy z policzków - Jesteś największym koszmarem mojego życia. I dopilnuję, byś dostał odpowiednią karę. - szepnęłam, przymykając na chwilę powieki. Justin krzyczał coś do mnie, ale naprawdę nie miałam siły na dłuższą "rozmowę" z nim. Leniwym krokiem ruszyłam w stronę szkoły, wkładając do uszu słuchawki. Włączyłam Austina Mahone, zatapiając się w refrenie:

Ale co z miłością? Co z naszymi obietnicami? Co z miłością? Zabierasz ją i zostawiasz mnie z niczym... Co z miłością? Co z nami do końca świata? Co z miłością? Podcinasz mi skrzydła, teraz spadam.. Co z miłością...?

Po jakiś 30 minutach doszłam do szkoły i cudem nie było tam samochodu Justina.
Jaka szkoda...
Weszłam do wysokiego, ceglanego budynku i kierowałam się po beżowych panelach do szatni. A konkretniej zmierzałam do mojej szafki, numer 14. Niestety, gdy pociągnęłam za złotą klamkę, drzwi były zamknięte... No tak, było jakieś 20 minut po dzwonku... Wyszłam po prostu ze szkoły i zaczęłam kierować się do domu. Nie obchodzi mnie to, co pomyślą nauczyciele, albo jak zdenerwowana będzie mama... Nic już dla mnie nie sensu...
_____________________
Hej :) Więc tak jak obiecałam jest dzisiaj <3 No, i wszystko jasne... Justin zlecił zabójstwo ojca Emily... Spodziewał się ktoś? :)) Słuchajcie, założyłam Ask'a -> Ask.fm i Instagram :) Piszcie do mnie jak macie pytania czy coś <3 Nwm kiedy kolejny rozdział.... :c  Jutro mam otrzęsiny, a w czwartek ślubowanie. No i właśnie przychodzi ten moment, w którym większość pewnie się zdziwi xd Mam 13 lat i jestem w pierwszej klasie gimbazy :D Mam nadzieję, że to was nie zrazi do moich FF <3 Dziękuję, jesteście wspaniali, Kocham Was ♥ 
INFORMOWANI
Teraz mam pytanie. Czy ktoś ma jakiś FanPage na FB o Justinie, albo na TT, albo jakiegoś bloga gdzie mógłby polecić moje FF? Z góry dziękuję jeśli ktoś się tym zainteresuje <3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ ♥
@EmilllyJones

czwartek, 12 września 2013

Rozdział 3 "List..."

Kolejny dzień, kolejne popieprzone lekcje, nieuniknione spotkanie z potworem i niewielki kac po wczorajszym "projekcie" z Michaelem...
-Emily, śniadanie! - usłyszałam głos mamy dochodzący z kuchni, mieszczącej się na dole. Mój dom nie był jakiś kolosalnie wielki, ale nie był też za mały. Cztery sypialnie, przestronna kuchnia, jadalnia, trzy łazienki, salon, niewielka sala kinowa i garaż. Po raz ostatni przejrzałam się w lusterku, delikatnie poprawiłam makijaż i chwytając swoją torbę na ramię, zbiegłam na dół po schodach. Powiesiłam ją na oparciu krzesła, całując moją mamę w policzek. Postawiła talerz pełen naleśników przed moją twarzą, a ja automatycznie uśmiechnęłam się i zaczęłam jeść apetyczne ciasto, polane syropem klonowym.
-Córciu, mam dla ciebie pewne pytanie/propozycję... - odwróciła się przodem do mnie i oparła plecami o kremowy blat
-Jasne, mamo. Mów o co chodzi - uśmiechnęłam się do niej zachęcająco, na co ona wzięła głęboki oddech i zaczęła:
-Posłuchaj, ja wiem mniej więcej na jakim etapie znajomości jesteś z Justinem, ale chcę zaprosić go do nas na kolację... - mruknęła pod nosem, bawiąc się palcami. Minęło kilka minut zanim dokładnie przyswoiłam do swojego mózgu tę, jakże cenną, informację. Potrząsnęłam głową i spojrzałam na mamę.
-Mamo, posłuchaj. Ja... ja... - wstałam od stołu i starałam się zachować spokój - jeśli chcesz, to zaproś go - złapałam torbę w rękę i zmierzałam w stronę drzwi wyjściowych - Ale nie licz na to, że będę wtedy w domu - warknęłam do niej i wybiegłam z domu. Zacisnęłam powieki, by uniknąć płaczu i wyjęłam z kieszeni żyletkę... Uwierzcie mi, to nie sposób przetrwać tyle upokorzeń bez zaburzeń psychiki... Według mnie najlepszym sposobem na odreagowanie było okaleczenie się i to niejednokrotne. Obracałam żyletkę w dłoni, a z moich oczu zaczęły wydostawać się łzy. Za każdym razem, gdy go spotykałam lub ktoś wypowiadał jego imię itp. wszystkie wspomnienia wracały.
-Hej, może podwieźć - dobiegł do mnie szyderczy głos Justina. Udawałam, że go nie słyszę i nadal szłam, w końcu skręcając w leśną drogę. Byłam na skraju załamania nerwowego. Przez ile cierpień może przejść człowiek?! Przez ile?! Wiem, nie jestem tą typową grzeczną dziewczynką, ale co ja takiego zrobiłam, że Bóg daje mi takie kary?! No co?! Usiadłam na pobliskim kamieniu i wpatrywałam się w żyletkę. Po kilku westchnięciach przyłożyłam ją do odsłoniętego nadgarstka i zdążyłam zrobić zaledwie centymetrową kreskę, kiedy nagle poczułam jak ktoś wyrywa ją z moich rąk i rzuca gdzieś daleko - Co ty kurwa robisz?! - Justin wrzasnął na całe gardło i nachylił nade mną rękę, by mnie uderzyć, ale w ostatniej chwili ją cofnął. Wypuścił z siebie spokojny oddech, który zapewne przyniósł ulgę jego ciału. No właśnie, a propos ciała... Mimo tego, że był moim wrogiem, nie dało się zaprzeczyć, że był seksowny i przystojny. Miał na sobie czarną koszulkę z dekoltem w szpic, szare spodnie opuszczone w kroku, czerwone supry i czarną, skórzaną kurtkę. Wyglądał dobrze, pomimo tego ile czasu pracuje, a ile poświęca na te wszystkie "zabawy gangów". Jego włosy były idealnie ułożone, co były rzadkością, bo zawsze widywano go z fryzurą "Hej, jestem Justin, właśnie uprawiałem seks i wcale się tego nie wstydzę".... Kucnął przede mną, a jego ręka znalazła się niebezpiecznie blisko mojego podbródka. Dotknął go swoimi delikatnymi dłońmi i subtelnie uniósł, bym na niego spojrzała.
-Puść mnie..! - wysyczałam przez zaciśnięte zęby. On niestety nie posłuchał mnie, a także nie pozwolił mi się uwolnić. Cały Justin....
-Nie puszczę Cię. Nie w takim stanie. Posłuchaj, możemy być wrogami, ale... ja nie zapomniałem o tym ile kiedyś dla mnie znaczyłaś i w zasadzie ciągle... - urwał niespodziewanie. Jego głos był miękki i przyjemny, co było rzadkością u Biebera... - Posłuchaj... - westchnął i spuścił głowę - wiem... obrażam cię, wyzywam... ale to.. to nie jest tak jak ci się wydaje... - zaczął tłumaczyć, a ja ironicznie się zaśmiałam
-Że niby co nie jest takie jak mi się wydaje?! Wiem wszystko, o czym powinnam wiedzieć! - krzyknęłam na całe gardło. Na szczęście byliśmy w lesie, więc nikt nie powinien nas (a raczej mnie) słyszeć - Justin Drew Bieber, międzynarodowa gwiazda popu. Słodki, niewinny nastolatek do którego wzdychają miliony nastolatek na całym świecie. Wspaniały, wartościowy człowiek! Istny wzór do naśladowania! Dobrze się bawisz, prawda?! Możesz ludziom wciskać pierdoły, że kochasz to co robisz i jesteś w show-biznesie tylko dla fanów, a nie dla pieniędzy. Tylko wiesz co? Zapomniałeś chyba o kilku rzeczach. Na przykład o tym, że Twój stary pamiętnik jest u mnie w domu.. - głos zaczął mi drżeć, a moje oczy znowu zapełniły się łzami. Czułam w sobie takie rozdarcie... Wyjęłam z kieszeni mojej kurtki zgnieciony w kulkę dokument, który na zawsze odmienił moje życie - Pamiętasz o tym? - machnęłam mu kartką przed oczami, po czym jadowitym tonem zaczęłam czytać
" Świadomy wszystkich konsekwencji wynikających z.... 
_________
Hejcia :3 Rozdział miał być dłuższy, ale pomyślałam, że potrzymam was jeszcze dłużej w niepewności i nie umieszczę całości listu w tym rozdziale <3 NN POSTARAM SIĘ dodać we wtorek lub środę (: No i mam teraz do was pewną prośbę... Zawsze moim marzeniem było uzyskanie dużej ilości czytelników a sami doskonale wiecie, że to nie łatwe... Więc teraz prośba... Jeśli ktoś chciałby choć trochę mnie uszczęśliwić...:)) Moglibyście gdzieś polecić mojego bloga? Oczywiście odwdzięczę się za wszystko:) Piszcie do mnie na TT (@EmilllyJones), mówcie co chcecie w zamian :) Mogę tutaj i na TT polecać wasze blogi, stronki na FB o TT itp. :3 Dziękuję Wam za wszystko i po tym trzech rozdziałach stwierdzam, że jesteście WSPANIALI ;* Dziękuję <3
Proszę o głosy w ankiecie:)) A! I jeszcze jedno... Ktoś w komentarzu pod poprzednim rozdziałem napisał, że i tak wiadomo, że Emily i Justin będą razem. Otóż NIE! Zaplanowałam całą historię i... Nigdzie nie ma zdania o tym, że Em i Juss będą razem... Wręcz przeciwnie, zakończenie będzie zaskakujące... Podobnie jak kolejny rozdział <3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3

@EmilllyJones

środa, 4 września 2013

INFO

Cześć, wiem, że jesteście pewnie rozczarowani, że nie ma NN, ale niestety czas goni, nauka się zaczęła, a ja mam dwa blogi i niestety coraz mniej czasu...
Konto Justina --> https://twitter.com/JB_Attack
Konto Emily --> https://twitter.com/EM_Attack
EMILY MA TYLKO JEDNO KONTO!!! @EM_Attack!!! 

Nie wiem kiedy NN, ale postaram się jak najszybciej <3 Kocham Was i przepraszam ♥