#ABWYLoveStory

Zapraszam na moje drugie opowiadanie :) a-b-w-y-bieberfanfiction.blogspot.com Liczę na Was ♥♥♥

piątek, 27 września 2013

WAŻNE!

Zarówno ten blog, jak i Always Be With You zostaje zawieszony. Mam teraz dużo na głowie i brakuje mi czasu na pisanie, a nie chcę was już zwodzić... Nie wiem czy jeszcze pojawi się jakikolwiek rozdział i bardzo mi przykro z tego powodu, ale już nie daję rady. Jest mi strasznie głupio z tego powodu, naprawdę bardzo przepraszam... Być może kiedyś, gdy znajdę trochę czasu coś napiszę, ale niczego nie obiecuję... Uwierzcie mi, dla mnie też to nie jest łatwe, w tej chwili rezygnuję ze swoich marzeń i przyjemności, ale czasem tak trzeba. Możecie skomentować, choć nie wiem w sumie czy ktokolwiek jeszcze tu zagląda. A więc dla tych, którzy ze mną wytrwali, dziękuję Wam <3 Naprawdę, to dla mnie wiele znaczy i jestem z was dumna ;* Na pocieszenie dodaję naszego Justina, w normalnej wersji xd Swag, Believe & Hope
@EmilllyJones

wtorek, 17 września 2013

Rozdział 4 "So.. What about love..?!"

PRZEPRASZAM ZA LITERÓWKI :)) MIŁEGO CZYTANIA <3
__________________________________________________

"Świadomy wszystkich konsekwencji, wynikających ze ZLECENIA ZABÓJSTWA, uroczyście przyrzekam, że ja niżej podpisany, Justin Drew Bieber, zataję fakt i nie ujawnię w żadnej okoliczności aktu tego przestępstwa. Tak więc zlecam dr. Jackson'owi O'Dwyer'owi dożylne podanie środków osłabiających pracę serca lub całkowite zatrzymanie jego akcji. Nazwijmy rzeczy po imieniu. Eutanazja ma być dokonana na Simon'ie Munroe. 
Justin Drew Bieber"

Skończyłam czytać "list" rozwścieczonym głosem, a łzy spływały z moich policzków jak opętane. Cóż mogłam powiedzieć... Zlecił zabójstwo mojego ojca, a teraz dziwi się, że nie mam ochoty z nim rozmawiać, nie lubię go i chcę się okaleczać. A podobno 
"Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego"
co zważywszy na obecną sytuację oznacza, że jeśli mój kochany tata zmarł dwa miesiące temu, to ja też powinnam. Więc w czym problem?! On jest zwykłym zabójcom. A mój tatuś?  (Powiedziałabym 'ojciec' ale w tej sytuacji, kiedy tak bardzo za nim tęsknię i mi go brakuje, nie będę o nim tak mówiła) Był zwykłym człowiekiem, pracował w Głównej Komendzie Policji w Stratford i zawsze wszyscy mówili o nim jak o dobrym człowieku. Bo przecież taki był. Nie był groźny, wręcz przeciwnie. Przyciągał do siebie wielu ludzi, a także kobiet, co oczywiście denerwowało moją mamę xd Teraz zostały mi po nim tylko wspomnienia, a powodem przeniesienia się mojego ojca do krainy Abrahama był mój były przyjaciel. Stał teraz nieruchomo kilka metrów przede mną, a jego oczy były wpatrzone w jeden punkt, jakby był zahipnotyzowany. W końcu uniósł swoje karmelowo - piwne oczy i wypalał nimi dziurę w moich.
-Skąd... ty.... - wykrztusił po kilku minutach ciszy
-Wiesz, nie zawsze łatwo zachować takie rzeczy, szczególnie kiedy ordynator oddziału w którym tego dokonano to Chrzestny Ashley! - krzyknęłam opierając się o drzewo - Nienawidzę Cię, rozumiesz?! Tak cholernie Cię nienawidzę! Zniszczyłeś wszystko, rozumiesz?! Zniszczyłeś całe moje życie! Pamiętasz jak kiedyś byliśmy razem nad jeziorem? Mieliśmy siedem lat i wie, byliśmy dziećmi, śwait wydawał się być bajką, ale byliśmy tam z moim ojcem i kiedy zapytał Cię, czy jesteśmy przyjaciółmi powiedziałeś, że mnie kochasz i zawsze będziesz mnie chronił. Kłamałeś. Tak samo jak kłamałeś, że mój tata jest Twoim przyjacielem i kochasz go jak własnego. Więc teraz pytam. Czy byłbyś w stanie zabić swojego przyjaciela?! Czy byłbyś w stanie zabić kogoś kogo kochasz prawie tak samo jak własnego ojca?! NIE! - krzyknęłam pełna frustracji, ocierając ostatnie łzy z policzków - Jesteś największym koszmarem mojego życia. I dopilnuję, byś dostał odpowiednią karę. - szepnęłam, przymykając na chwilę powieki. Justin krzyczał coś do mnie, ale naprawdę nie miałam siły na dłuższą "rozmowę" z nim. Leniwym krokiem ruszyłam w stronę szkoły, wkładając do uszu słuchawki. Włączyłam Austina Mahone, zatapiając się w refrenie:

Ale co z miłością? Co z naszymi obietnicami? Co z miłością? Zabierasz ją i zostawiasz mnie z niczym... Co z miłością? Co z nami do końca świata? Co z miłością? Podcinasz mi skrzydła, teraz spadam.. Co z miłością...?

Po jakiś 30 minutach doszłam do szkoły i cudem nie było tam samochodu Justina.
Jaka szkoda...
Weszłam do wysokiego, ceglanego budynku i kierowałam się po beżowych panelach do szatni. A konkretniej zmierzałam do mojej szafki, numer 14. Niestety, gdy pociągnęłam za złotą klamkę, drzwi były zamknięte... No tak, było jakieś 20 minut po dzwonku... Wyszłam po prostu ze szkoły i zaczęłam kierować się do domu. Nie obchodzi mnie to, co pomyślą nauczyciele, albo jak zdenerwowana będzie mama... Nic już dla mnie nie sensu...
_____________________
Hej :) Więc tak jak obiecałam jest dzisiaj <3 No, i wszystko jasne... Justin zlecił zabójstwo ojca Emily... Spodziewał się ktoś? :)) Słuchajcie, założyłam Ask'a -> Ask.fm i Instagram :) Piszcie do mnie jak macie pytania czy coś <3 Nwm kiedy kolejny rozdział.... :c  Jutro mam otrzęsiny, a w czwartek ślubowanie. No i właśnie przychodzi ten moment, w którym większość pewnie się zdziwi xd Mam 13 lat i jestem w pierwszej klasie gimbazy :D Mam nadzieję, że to was nie zrazi do moich FF <3 Dziękuję, jesteście wspaniali, Kocham Was ♥ 
INFORMOWANI
Teraz mam pytanie. Czy ktoś ma jakiś FanPage na FB o Justinie, albo na TT, albo jakiegoś bloga gdzie mógłby polecić moje FF? Z góry dziękuję jeśli ktoś się tym zainteresuje <3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ ♥
@EmilllyJones

czwartek, 12 września 2013

Rozdział 3 "List..."

Kolejny dzień, kolejne popieprzone lekcje, nieuniknione spotkanie z potworem i niewielki kac po wczorajszym "projekcie" z Michaelem...
-Emily, śniadanie! - usłyszałam głos mamy dochodzący z kuchni, mieszczącej się na dole. Mój dom nie był jakiś kolosalnie wielki, ale nie był też za mały. Cztery sypialnie, przestronna kuchnia, jadalnia, trzy łazienki, salon, niewielka sala kinowa i garaż. Po raz ostatni przejrzałam się w lusterku, delikatnie poprawiłam makijaż i chwytając swoją torbę na ramię, zbiegłam na dół po schodach. Powiesiłam ją na oparciu krzesła, całując moją mamę w policzek. Postawiła talerz pełen naleśników przed moją twarzą, a ja automatycznie uśmiechnęłam się i zaczęłam jeść apetyczne ciasto, polane syropem klonowym.
-Córciu, mam dla ciebie pewne pytanie/propozycję... - odwróciła się przodem do mnie i oparła plecami o kremowy blat
-Jasne, mamo. Mów o co chodzi - uśmiechnęłam się do niej zachęcająco, na co ona wzięła głęboki oddech i zaczęła:
-Posłuchaj, ja wiem mniej więcej na jakim etapie znajomości jesteś z Justinem, ale chcę zaprosić go do nas na kolację... - mruknęła pod nosem, bawiąc się palcami. Minęło kilka minut zanim dokładnie przyswoiłam do swojego mózgu tę, jakże cenną, informację. Potrząsnęłam głową i spojrzałam na mamę.
-Mamo, posłuchaj. Ja... ja... - wstałam od stołu i starałam się zachować spokój - jeśli chcesz, to zaproś go - złapałam torbę w rękę i zmierzałam w stronę drzwi wyjściowych - Ale nie licz na to, że będę wtedy w domu - warknęłam do niej i wybiegłam z domu. Zacisnęłam powieki, by uniknąć płaczu i wyjęłam z kieszeni żyletkę... Uwierzcie mi, to nie sposób przetrwać tyle upokorzeń bez zaburzeń psychiki... Według mnie najlepszym sposobem na odreagowanie było okaleczenie się i to niejednokrotne. Obracałam żyletkę w dłoni, a z moich oczu zaczęły wydostawać się łzy. Za każdym razem, gdy go spotykałam lub ktoś wypowiadał jego imię itp. wszystkie wspomnienia wracały.
-Hej, może podwieźć - dobiegł do mnie szyderczy głos Justina. Udawałam, że go nie słyszę i nadal szłam, w końcu skręcając w leśną drogę. Byłam na skraju załamania nerwowego. Przez ile cierpień może przejść człowiek?! Przez ile?! Wiem, nie jestem tą typową grzeczną dziewczynką, ale co ja takiego zrobiłam, że Bóg daje mi takie kary?! No co?! Usiadłam na pobliskim kamieniu i wpatrywałam się w żyletkę. Po kilku westchnięciach przyłożyłam ją do odsłoniętego nadgarstka i zdążyłam zrobić zaledwie centymetrową kreskę, kiedy nagle poczułam jak ktoś wyrywa ją z moich rąk i rzuca gdzieś daleko - Co ty kurwa robisz?! - Justin wrzasnął na całe gardło i nachylił nade mną rękę, by mnie uderzyć, ale w ostatniej chwili ją cofnął. Wypuścił z siebie spokojny oddech, który zapewne przyniósł ulgę jego ciału. No właśnie, a propos ciała... Mimo tego, że był moim wrogiem, nie dało się zaprzeczyć, że był seksowny i przystojny. Miał na sobie czarną koszulkę z dekoltem w szpic, szare spodnie opuszczone w kroku, czerwone supry i czarną, skórzaną kurtkę. Wyglądał dobrze, pomimo tego ile czasu pracuje, a ile poświęca na te wszystkie "zabawy gangów". Jego włosy były idealnie ułożone, co były rzadkością, bo zawsze widywano go z fryzurą "Hej, jestem Justin, właśnie uprawiałem seks i wcale się tego nie wstydzę".... Kucnął przede mną, a jego ręka znalazła się niebezpiecznie blisko mojego podbródka. Dotknął go swoimi delikatnymi dłońmi i subtelnie uniósł, bym na niego spojrzała.
-Puść mnie..! - wysyczałam przez zaciśnięte zęby. On niestety nie posłuchał mnie, a także nie pozwolił mi się uwolnić. Cały Justin....
-Nie puszczę Cię. Nie w takim stanie. Posłuchaj, możemy być wrogami, ale... ja nie zapomniałem o tym ile kiedyś dla mnie znaczyłaś i w zasadzie ciągle... - urwał niespodziewanie. Jego głos był miękki i przyjemny, co było rzadkością u Biebera... - Posłuchaj... - westchnął i spuścił głowę - wiem... obrażam cię, wyzywam... ale to.. to nie jest tak jak ci się wydaje... - zaczął tłumaczyć, a ja ironicznie się zaśmiałam
-Że niby co nie jest takie jak mi się wydaje?! Wiem wszystko, o czym powinnam wiedzieć! - krzyknęłam na całe gardło. Na szczęście byliśmy w lesie, więc nikt nie powinien nas (a raczej mnie) słyszeć - Justin Drew Bieber, międzynarodowa gwiazda popu. Słodki, niewinny nastolatek do którego wzdychają miliony nastolatek na całym świecie. Wspaniały, wartościowy człowiek! Istny wzór do naśladowania! Dobrze się bawisz, prawda?! Możesz ludziom wciskać pierdoły, że kochasz to co robisz i jesteś w show-biznesie tylko dla fanów, a nie dla pieniędzy. Tylko wiesz co? Zapomniałeś chyba o kilku rzeczach. Na przykład o tym, że Twój stary pamiętnik jest u mnie w domu.. - głos zaczął mi drżeć, a moje oczy znowu zapełniły się łzami. Czułam w sobie takie rozdarcie... Wyjęłam z kieszeni mojej kurtki zgnieciony w kulkę dokument, który na zawsze odmienił moje życie - Pamiętasz o tym? - machnęłam mu kartką przed oczami, po czym jadowitym tonem zaczęłam czytać
" Świadomy wszystkich konsekwencji wynikających z.... 
_________
Hejcia :3 Rozdział miał być dłuższy, ale pomyślałam, że potrzymam was jeszcze dłużej w niepewności i nie umieszczę całości listu w tym rozdziale <3 NN POSTARAM SIĘ dodać we wtorek lub środę (: No i mam teraz do was pewną prośbę... Zawsze moim marzeniem było uzyskanie dużej ilości czytelników a sami doskonale wiecie, że to nie łatwe... Więc teraz prośba... Jeśli ktoś chciałby choć trochę mnie uszczęśliwić...:)) Moglibyście gdzieś polecić mojego bloga? Oczywiście odwdzięczę się za wszystko:) Piszcie do mnie na TT (@EmilllyJones), mówcie co chcecie w zamian :) Mogę tutaj i na TT polecać wasze blogi, stronki na FB o TT itp. :3 Dziękuję Wam za wszystko i po tym trzech rozdziałach stwierdzam, że jesteście WSPANIALI ;* Dziękuję <3
Proszę o głosy w ankiecie:)) A! I jeszcze jedno... Ktoś w komentarzu pod poprzednim rozdziałem napisał, że i tak wiadomo, że Emily i Justin będą razem. Otóż NIE! Zaplanowałam całą historię i... Nigdzie nie ma zdania o tym, że Em i Juss będą razem... Wręcz przeciwnie, zakończenie będzie zaskakujące... Podobnie jak kolejny rozdział <3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3

@EmilllyJones

środa, 4 września 2013

INFO

Cześć, wiem, że jesteście pewnie rozczarowani, że nie ma NN, ale niestety czas goni, nauka się zaczęła, a ja mam dwa blogi i niestety coraz mniej czasu...
Konto Justina --> https://twitter.com/JB_Attack
Konto Emily --> https://twitter.com/EM_Attack
EMILY MA TYLKO JEDNO KONTO!!! @EM_Attack!!! 

Nie wiem kiedy NN, ale postaram się jak najszybciej <3 Kocham Was i przepraszam ♥

środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 2 "Nie zasługujesz na to, Bella..."

W rozdziale pojawiają się niecenzuralne słowa. Czytasz na własną odpowiedzialność!!!
____________________________________
Stojąc przed dość dużym domem Michaela, nerwowo stukałam obcasem o posadzkę.
-Otwórz te cholerne drzwi - mruknęłam cicho pod nosem, co zważając na to, że stałam tak ponad 10 minut, było całkiem normalne. Drzwi po kilku sekundach otwarły się, a ja ujrzałam półnagiego Michaela, tzn. miał na sobie jakieś szorty, ale jego wyrzeźbione mięśnie były całkowicie odkryte, przez co mało nie dostałam zawału.
-Witaj, Emma. Czekałem na ciebie - obdarował mnie pięknym uśmiechem i grzecznie wpuścił do domu.
-Hej, M. - odwzajemniłam uśmiech, po czym poczułam, jak przyciska mnie mocno do swojego rozgrzanego ciała. Przyznam, że byłam zaskoczona, ale każdy znał go jak "porywczego" więc myślę, że nie miałam się czego obawiać. Objął mnie swoimi silnymi ramionami, a ja odwzajemniłam uścisk. Staliśmy tak, kilka sekund, a ponieważ poczułam się niezręcznie, odsunęłam się o kilka kroków.
-Więc zapraszam, rozgość się. Raczej wiesz gdzie co jest, w końcu znamy się nie od dziś - mrugnął do mnie - Idź do mojego pokoju i wyciągnij wszystko co jest nam potrzebne, a ja za sekundkę wrócę - kiwnęłam nieśmiało głową i powędrowałam schodami na górę. Fakt, często tutaj bywałam, więc znałam ten dom nawet lepiej niż swój własny. Otworzyłam drzwi, wchodząc do pomieszczenia. Było ładne, zadbane, w ciemnych odcieniach turkusu. Powiesiłam swoją torbę na oparciu krzesła, po czym usiadłam na nim. Wyciągnęłam wszystkie potrzebne rzeczy i zaczęłam "zwiedzać" pomieszczenie. Zauważyłam kilka naszych wspólnych zdjęć w ramkach, na co delikatnie się uśmiechnęłam.
-Poznajesz? - usłyszałam głos dochodzący do mojego ucha. Nawet nie usłyszałam kiedy wszedł do pokoju.
-Tak - zachichotałam - i wiesz co? - odwróciłam się do niego przodem, zakładając ręce na piersi - Uważam, że to słodkie - przytuliłam go krótko
-Słodkie, dla słodkiej dziewczyny - pocałował mnie w czoło i pociągnął do stolika - Więc to nie powinno zająć nam dużo czasu. Ja jestem dobry z informatyki, ty jesteś dobra, więc bierzemy się do roboty - zachichotaliśmy oboje i podzieliliśmy się obowiązkami. Po dwóch godzinach wykonałam projekt szaty graficznej, a M. zaprogramował właściwą dostępność strony, jej parametry związane z odbiorem itp. Dostaliśmy analizę filmu "This is us", One Direction. Przyznam szczerze, że cieszyłam się, bo lubiłam ten zespół, a Michael był tolerancyjny i nie marudził. Lubiłam w nim to, że akceptował wiele rzeczy. Nie miał tych chorych poglądów typu "Ten jest pedałem, ten wygląda jak pizda" itp. 

-Okay, to na dzisiaj chyba koniec, nie chcę mi się już nad tym pracować - ziewnęłam opadając wygodnie na jego łóżko
-Zgodzę się z Tobą - zachichotał - Zostaniesz jeszcze trochę?
-No wiesz... zależy po co... Bo jeśli.... - i tu właśnie przypomniała mi się "miła" rozmowa z Bieberem

FLASHBACK

Szłam powoli do domu, rozmyślając o tym, jak pogodzić się z Davidem. Było mi naprawdę ciężko z tym wszystkim, ale w sumie przecież nie zrobiłam nic złego... 
-Ejj! Stój jak Cię wołam! - warknął głos przy moim uchu. Prychnęłam pod nosem wiedząc, że to nie kto inny jak Justin Bieber. Z kpiącym spojrzeniem odwróciłam się do niego, wypalając dziurę w jego oczach
-Nie jesteś kurwa nikim, kto może mówić mi co mam robić, i nie myśl sobie, że masz nade mną jakąkolwiek władzę. Odpierdol się ode mnie i wracaj do kumpli i twoich dziwek! - odwróciłam się i miałam zamiar iść, ale oczywiście musiał złapać mnie za rękę
-Po pierwsze to nie są dziwki, suko. Po drugie, nie tym tonem do mnie, a po trzecie nie jesteś taka twarda jak ci się wydaje - szarpnął moje ramię, ale nawet się nie skrzywiłam. Byłam przyzwyczajona do bólu.
-Po pierwsze to jesteś nic nie wartym dupkiem i nie mam zamiaru cię słuchać, po drugie gówno mnie obchodzi kim jesteś i kim są twoje DZIWKI, z którymi zdradziłeś Hollie, a po trzecie nie powinieneś się mną interesować. Jestem przecież suką, która jest dla ciebie wredna i nie przestrzega twoich zasad, więc po co?! - wzruszyłam ramionami i ruszyłam przed siebie
-Mam nadzieję, że ktoś skrzywdzi cię tak mocno, że nie będziesz w stanie już żyć. Zasługujesz na piekło. Jesteś nic nie wartą szmatą! Uważaj na Michaela, może wreszcie ktoś w ciebie wejdzie! Powinnaś być gwałcona codziennie i to z takim okropnym bólem jakiego nigdy nie doznałaś!!! - krzyknął na całą ulicę i wsiadł do swojego czarnego Vana z przyciemnianymi szybami jak oczywiście przystało na największego gangstera.... Pff.... Może i miał rację, może jestem nic nie warta, ale on nic nie wie o moim życiu. Nic nie wie o mojej przeszłości. Nic nie wie o mnie, a wypowiada się o czymś co... Niestety już miało miejsce. I uwierzcie mi, to wcale nie jest przyjemne. Była to chyba najgorsza rzecz w moim życiu i oto macie pierwszy powód, dla którego nienawidzę tego dupka.

END OF FLASHBACK

-Hejj, spokojnie. Oferuję Ci tylko miłą rozmowę przy butelce czerwonego wina - kiwnęłam nieśmiało głową i odprowadziłam szatyna do drzwi. Potrzebowałam się komuś wygadać. Nie chciałam zawracać głowy Ashley, ponieważ nie lubiła rozmawiać o Bieberze, nawet gdy go krytykowałam. David odpada, bo poszedłby do niego i zaczął się z nim szarpać, co nie wyszłoby mu na dobre. Wplątałby się w problemy z gangiem itp. A M. zawsze mnie rozumiał. Mogłam z nim pogadać na każdy temat. Był moim przyjacielem i zawsze było mi ciężko doprowadzić do siebie myśl, że jest tylko nim, że nie może być moim mężczyzną.... 
~*~
-Dobra, ja już nie piję, bo głowa mi jutro pęknie - zaśmiałam się odkładając kieliszek na szafkę nocną. Leżeliśmy na łóżku, obok siebie i nadal rozmawialiśmy. Zapomniałam o powrocie do domu i o całej reszcie problemów.
-Wiesz Bella... Może nie powinienem tego mówić, może David mnie za to zabije, ale jesteś piękna na zewnątrz i wewnątrz. I nie zasługujesz na to, by taki chuj jak Bieber Cię poniżał! Nie jesteś bezwartościowa! Jesteś marzeniem każdego faceta, moim też i... jestem pewien, że Bieber nie robi tego wszystkiego z nienawiści do ciebie. On pragnie Cię tak bardzo, że chce zrobić wszystko byś zwróciła na niego swoją cenną uwagę. On chce żebyś pokochała go tak jak on kocha ciebie - zaśmiałam się głośno, mierzwiąc jego włosy 
-Weź już nie pij, bo nie mówisz poważne jak jesteś pijany - pocałowałam go delikatnie w policzek, przytulając krótko. Pozbierałam swoje rzeczy i jeszcze raz żegnając się z przyjacielem, opuściłam jego dom.
________________________
Hej <3 Więc mam nadzieję, że nie jest za krótki i starałam się nie pisać takiego nudnego :) Nwm czy mi wyszło czy nie :)) Więc czekam na wasze komentarze odnośnie rozwoju akcji itp. 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ ♥
Teraz sprawa do @JuliaSwag3, proszę skontaktuj się ze mną w sprawie konta i teraz prośba do was:
KTO CHCIAŁBY PROWADZIĆ KONTO EMILY na TT? Piszcie do mnie w komentarzu, albo na Twiterze. 
Z góry przepraszam za wszystkie literówki :))
Chcesz być informowana o nowych rozdziałach? Zostaw tu kontakt:
INFORMOWANI
No i standardowe pytanie;') Pomożecie rozsławić bloga? =)
Mam nadzieję, że nie przeszkadzają wam przekleństwa itp. :) 
#MuchLove
@EmilllyJones 

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 1 "Patrz i ucz się...!"

Emily's POV
-Czy ktoś ma jakieś uwagi co do mojego podziału? - westchnęła nerwowo nauczycielka, tupiąc nogą w podłogę. Wiedziałam, że była znudzona i jednocześnie zdenerwowana. Zawsze tak było, gdy przydzielała nam jakieś projekty, lecz zawsze było tak, że każdy dostawał partnera, z którym czuł się dobrze. Tak też będzie w dzisiejszym przypadku, mogę Wam to zagwarantować. Rozejrzałam się po sali i odetchnęłam widząc kilka innych osób, chcących zabrać głos. Uniosłam dwa palce do góry, cierpliwie czekając na swoją kolej. Wewnętrznie i zewnętrznie byłam całkowicie zdeterminowana, by uwolnić się od największego dupka na całym świecie, który za wszelką cenę, chce zmienić moje życie w absolutne piekło. Choć nikt nie powiedział, że nie osiągnął swojego celu.... Moja zamyślenia zostały przerwane, gdy zorientowałam się, że na mojej ławce wylądowała mała karteczka.
Justin....

"Będziemy razem w parze, czy Ci się to podoba, czy nie, dziwko!!!"

Oczywiście, chciał zrobić wszystko by najbliższe kilka miesięcy zawierało moje nieprzespane noce, koszmary i kolejną depresję, jak tą po.... Nie ważne, może kiedyś się dowiecie... Pewnie myślicie teraz, że jestem jakąś psychopatką czy coś takiego. Powiem Wam jedno. Nie znacie mnie ani trochę. Może kiedyś zmienicie o mnie zdanie, gdy poznacie moją historię. Nie uda mu się, teraz nie wygra. Na szczęście znam nauczycielkę jak własną kieszeń i wiem co na nią zadziała. Specjalnie zaśmiałam się ironicznie, by pokazać mu kto tu rządzi^^ Nareszcie czuję w sobie siłę, która, mam nadzieję, pozwoli mi uporać się z największym koszmarem mojego życia. "Bad boy'em Justinem"....
-Panno Munroe, słucham - chrząknęła, patrząc na swoje poobgryzane paznokcie. Uśmiechnęła się serdecznie, oczekując na mój krótki, ale treściwy monolog.
-Patrz i ucz się - szepnęłam cicho do Ash, wstając z miejsca, jak oczywiście przystało na porządnego ucznia. Nie myślcie, że jestem jakąś super uczennicą czy coś. Wszystko dla dobrego wrażenia :)) - Pani Clark, pani wie, że.. ekhm.. ja i Pan Bieber - boże, że ja muszę o nim wspominać - nie jesteśmy w dobrej relacji. Nie jesteśmy raczej w żadnej relacji. Dlatego proszę panią o zmianę w doborze mojego partnera - uśmiechnęłam się, patrząc kątem oka na Davida
-Hmm, cóż... Doszłam do wniosku, że w ten sposób jakoś się polubicie. No wiesz... spędzicie razem trochę czasu.. itp... - Jasne, kurwa, ona myśli, że będę siedziała z jakimś popierdoleńcem po lekcjach w jednym pokoju i będę śmiała się z jego głupich gierek. Nie, dziękuję! Ups, czekajmy jeszcze na reakcję Justina... - Ale co na to Justin? - obdarowała go chyba najsłodszym - podlizującym się uśmiechem i czekała na usłyszenie jego "pięknego, miękkiego głosiku" Awww, co za idiotka... Gwiazdeczka wstała ze swojego krzesła i dumnym głosem, zaczęła:
-Myślę, że to doskonały pomysł. Chętnie podejmę się współpracy z Emily - posłał mi udawany - szczery uśmiech, na co otrzymał taki sam, ze środkowym palcem z mojej lewej ręki. Odwróciłam się ponownie do nauczycielki i posłałam jej cwaniacki uśmiech, na co rozszerzyła oczy.
-Jednak dla pani dobra będzie korzystniej, jeżeli dobierze pani inne pary. Nie może pani za nas decydować, mieszać się w nasze kontakty towarzyskie...! A poza tym... chyba nie chce pani na radzie semestralnej przedstawiać źle wykonany projekt, oceny niedostateczne i... ekhm.. KRYTYCZNA stan zdrowia Biebera - chichot uciekł zarówno z moich jak i z ust reszty klasy, podczas gdy Justin został z kamienną twarzą, wypalającą wzrokiem dziurę w moim ciele. Nie szkoda mi go. Zasłużył na gorsze rzeczy.
-Bieber, ja Cię w szpitalu nie będę odwiedzał - krzyknął Ryan, przybijając ze mną piątkę, na co otrzymaliśmy mordercze spojrzenie. Wspomnijmy o tym, że Ryan to jedyny nasz wspólny, NIE znajomy, ALE przyjaciel. "Ups" było jedyną sylabą wypowiedzianą w stronę Biebera. Clark ponownie zabrała głos:
-Dobrze, więc Emily będzie w parze z Michael'em, a Justin z Davidem. Więcej zmian nie ma. 
-Dziękuję - z satysfakcją usiadłam na swoje miejsce, bacznie obserwując zwiększającą się wściekłość Justina.

Chyba jednak nie! Nie myśl sobie, że masz nade mną władzę, kutasie!

Napisałam na karteczce i z powrotem rzuciłam ją do JB. 
-Doigrasz się, suko !!! - szepnął jadowitym tonem, tym samym otrzymując ode mnie złośliwy chichot.
Za wiele razy się poddałam. Nie pozwolę znowu dać mu satysfakcję z moich niepowodzeń...


~*~

-Masz świetnego partnera, Michael to naprawdę świetny chłopak - Ash mrugnęła do mnie i wypuściła ze swoich płuc ciche westchnienie. Marzyła o nim, tak samo jak ja... KIEDYŚ.
-Wiem, przecież byłam w nim zakochana przez ponad 3 lata.. - zamknęłam swoją szafkę, czekając na Ashley, która utkwiła wzrok w kluczach. Zawsze to był dla nas trudny temat. Problem w tym, że A. nie podobała się chłopakom i nie mówię tego, bo chcę się wywyższać czy coś, ale taka jest prawda... Nie wiem dlaczego tak się dzieje... Jest naprawdę ładna, ale widać faceci są tylko z tymi dziwkami, które chodzą z gołym tyłkiem i nie mają za grosz rozumu.  -Stara miłość nie rdzewieje.... - zagruchała, zamykając szafkę. Założyłam ciężką torbę na ramie i wyszłam z przyjaciółką przez wielkie szklane drzwi. 
-Sama nie wiem... - wypuściłam z siebie niespokojne westchnienie, a zaczerwienie na mojej twarzy powiększało się coraz bardziej na wspomnienia związane z Michael'em. Kiedyś dałabym wszystko za jedną wspólną rozmowę... A teraz?
-Chyba rozmawiacie o mnie - do moich uszu dobiegł miękki głos Davida, pomieszany z cichym chichotem. Myślami byłam gdzie indziej, w 2009, w którym wzdychałam do zdjęcia bruneta o karmelowych tęczówkach, do których zawsze miałam słabość... Michael Evans...
-Ymm.. no właśnie... widzisz.... booo my.... rozmawiałyśmy...o.... - posłałam Ashley mordercze spojrzenie i szybko cmoknęłam Dav w policzek
-Tak ogólnie plotkowałyśmy, misiu - zachichotałam uspokajająco, choć i tak mi nie wyszło. Na szczęście pojawił się mój wybawca :))
-Bella, przyjdź do mnie dziś po 16.00, no wiesz... zaczniemy projekt - Michael cmoknął mnie w policzek, opierając nas o jedno z drzew. Zarumieniłam się, a on mrugnął do mnie - Czekam... - zaczęłam głęboko oddychać, ale po chwili usłyszałam tylko zirytowane warknięcie i idącego w przeciwną stronę Davida... 
Coś mi się wydaje, że to będzie ciężka sytuacja....
____________________________
Hej >3 Więc mam do was kilka spraw.
1. Postanowiłam, że rozdziały będą co kilka dni, ale będą takie długie jak ten :D No bo mam nadzieję, że rozdział nie jest za krótki <3
2. Z góry uprzedzam, że początkowe rozdziały będą całkowitą nudą, ale akcja powoli będzie się rozkręcała :)) Justin powinien pojawić się  w kolejnym rozdziale ^^
3. Konta bohaterów na TT.
Kto chce być Emily? - pisz otwarcie w komentarzu
Kto chce być Justinem? - pisz w komentarzu
4. Pomożecie mi rozsławić bloga? Chciałabym, by wyświetleń troszkę przybyło, a sama już chyba nie wiele mogę zrobić...
5. Dodajcie się do obserwatorów :))
a) Chcesz być informowany --> INFORMOWANI <-- Zostaw komentarz
b) Oddajcie głos w ankiecie :)
6. Proszę was o komentarze, bo to naprawdę wiele dla mnie znaczy <3
7. Zapraszam na moje drugie FF --> ABWY
Pozdrawiam ♥♥♥
@EmilllyJones



czwartek, 15 sierpnia 2013

Prolog

Znasz to uczucie, kiedy musisz przebywać w jednym, cholernym pomieszczeniu z osobą, która swoją obecnością wprawia cię w całkowite obrzydzenie? Ja znam i to idealnie, możesz wierzyć mi na słowo... Nie wiem jak bardzo widać moją wściekłość, ale wiem, że to całkowicie niszczy mnie od środka. Nie potrafię tak dłużej...

Cześć, jestem Emily Munroe i mam 17 lat. Chodzę do I klasy "Stratford School Academy" w moim rodzinnym mieście. Mam brązowe, falowane włosy i liczę około 173 cm wzrostu. Nie uważam, że jestem piękna czy coś w tym stylu, ale jednak jakiegoś powodu przyciągam męskie spojrzenia na Szkolnym korytarzu i nie tylko... Pewnie zastanawiasz się teraz kim jest znienawidzona przeze mnie osoba i ... jeśli jesteś Belieber, na pewno mnie nie polubisz... Już wyjaśniam... To międzynarodowa pop-sensacja, JUSTIN DREW BIEBER. Jednak tylko nieliczni wiedzą, jaki jest naprawdę. Miły, poukładany chłopak - to oblicze znacie wy, Beliebers, media i reszta fanów. Chłopak, który nie jeden raz zabił człowieka, potajemnie należy do największego gangu Stratford i codziennie pieprzy się z inną dziewczyną - to oblicze, które znają wszyscy w naszej szkole. O gangu wiedzą tylko nieliczni, no bo przecież "NIE CHCEMY NISZCZYĆ WIZERUNKU MEDIALNEGO NASZEJ GWIAZDY, PRAWDA?" Pff... Nienawidzę tego... Nienawidzą Justina, tak bardzo jak on nienawidzi mnie. Kiedy Justin był normalny... Tak, byłam jego przyjaciółką! Tylko wszystko zmieniło się po jego wyjeździe... Odtrącał mnie od siebie, miał o wszystko pretensje.... Jestem niezależna, a przynajmniej chcę być i nie potrzebuję niczyjej litości, łaski... Nie potrzebuję w swoim życiu ludzi, którzy są fałszywi, nieszczerzy i zależy im tylko na krzywdzie innych. Kiedy wrócił tutaj po raz pierwszy był obrażony... Nigdy nie dowiedziałam się o co. Wrócił po aż 9 miesiącach. Przez pierwsze 5 dzwoniłam do niego, ale zawsze witała mnie automatyczna sekretarka.
Odpuściłam sobie...
Uznałam, że nie chce mieć mnie już w swoim życiu i miałam całkowitą rację. Nie winię go za to... Winię go za inne, bardziej okrutne rzeczy, które stały się przez niego. Miał prawo spełniać swoje marzenia... Ale wystarczyłby jeden krótki telefon lub SMS w ciągu tygodnia, bym wiedziała, że jestem obecna gdzieś tam w jego umyśle... Pokazał mi, że się myliłam. Nigdy nic dla niego nie znaczyłam... Szkoda tylko, że on znaczył dla mnie prawie wszystko... Teraz mamy swoje życia, swoje problemy, własnych znajomych.. i niech tak zostanie. Cóż, kiedyś był przyjacielem, teraz jest wrogiem numer 1. Skrzywdził mnie wiele razy, choć i tak jestem najmniej "doświadczoną" ze wszystkich ofiar jego gierek... Pewnie teraz zastanawiasz się kim jestem... Cóż... jestem jedną z najpopularniejszych dziewczyn w szkole. Mam kilka koleżanek i jedną najlepszą przyjaciółkę, no i oczywiście chłopaka. Z reguły większość szkoły robi to, co im karzę, ale nie jestem zarozumiała, czy coś w tym stylu. Po prostu większość szkoły wie, że jestem normalna i zazwyczaj robię rozsądne rzeczy, więc niektórzy nawet proszą mnie o pomoc, której chętnie udzielam. Lubię pomagać, tyle... :))

-Ponieważ zbliża się podsumowanie semestru, zdecydowałam, że wykonacie dodatkowe projekty. Połączę Was w pary, a każda z nich wykona stronę internetową o dowolnym filmie - oznajmiła nauczycielka informatyki. Wymieniłam kilka znudzonych spojrzeń z Ashley, przyjaciółką siedzącą obok mnie i Davidem, moim chłopakiem, który niestety na moje nieszczęście usiadł po drugiej stronie sali... - Więc słuchajcie uważnie. Panna Davis oraz pan Somers, Panna Duff oraz pan Cooper, Panna MUNROE oraz pan BIEBER... - miałam ochotę wstać i krzyknąć "Co do kurwy Ci odpierdoliło?!", ale wiedziałam, że to nie skończy się za dobrze... Poza tym słysząc cwaniacki chichot wychodzący z ust Biebera, postanowiłam zadziałać profesjonalnie. Poczułam jak Ashley trąca mnie łokciem w bok, czego nie lubiłam. Justin tak robił, gdy ze mnie żartował, więc kiedyś to kochałam, teraz zostały tylko wspomnienia...
-No i co ty teraz zrobisz? - dyskretnie szepnęła, a jej twarz ogarnęło naprawdę duże zmartwienie
-Nic - zaśmiałam się serdecznie - Nie będę z nim w parze - puściłam jej oczko, dając znak, że mam plan... ;)

I teraz dręczy mnie jedno pytanie... Czy potrafiłabym jeszcze kiedyś wrócić z nim do tamtej chwili, tym razem wprost powiedzieć mu "Kiedy przechodzisz obok, paraliżujesz mnie... Myślę, że dostałabym zawału, gdybym kiedykolwiek to zrobiła, kiedykolwiek na nowo się w tobie zakochała..."


______________________________

Hej:) No więc jest prolog <3 Krótkie zasady. 
Chcesz być informowana? Zajrzyj tu-- > INFORMOWANI
Oddaj głos w ankiecie, jeśli chcesz koleje rozdziały :)
Skomentuj, jeżeli przeczytałaś prolog <3
Mam nadzieję, że zainteresuje Was to opowiadanie :)) Za kilka dni dodam rozdział numer 1 :) I mam prośbę :) Pomożecie mi rozsławić bloga? ♥♥♥
@EmilllyJones